|
Arena dzisiejszych zmagań |
|
Są adizero, jest zabawa |
Po środzie z interwałami przyszła pora na czwartek z rytmami. Wprawdzie nie powinno się robić dwóch mocnych treningów dzień po dniu, ale nie biegam aż tyle by być przemęczonym. Początkowo planowałem zrobić trening z Karolem, ale jemu pasował wieczór, a ja już miałem inne plany. Tak samo jak w zeszłym tygodniu na arenę zmagań wybrałem bieżnię w Białych Błotach. Zawsze robię treningi rano, ale tym razem wyruszyłem przed 14stą. I jak się później okazało była to całkiem niezła decyzja, gdyż rano słońce operowało dosyć mocno i było gorąco. Kiedy wybiegałem nie było już tak gorąco, słońce schowało się za chmurami i pojawił się wiatr. Dobiegnięcie do Białych Błót zajęło mi koło 25 minut i było całkiem niezłą rozgrzewką. Na miejscu ubrałem moje ulubione adizero, zrobiłem dwa delikatne kółka i odpaliłem trening w garminie. Oczywiście pierwszych parę powtórzeń poszło jak z płatka, żeby później męczyć się z następnymi... Nie powiem, kiedy w zeszłym tygodniu biegałem z Karolem, było trochę lżej. Ale nie narzekam, noga w miarę podawało, chociaż świeżości trochę brakowało. Tempa kręciłem po około 35 sekund, nie było jakiś drastycznych różnic między kolejnymi powtórzeniami. Chciałem zrobić 10 powtórzeń, ale niestety wczorajsza pizza i papryczki jalapenos po 8 powtórzeniu groźnie pogroziły palcem i wolałem nie ryzykować dodatkowych atrakcji, przebrałem buty i zawinąłem się do domu. Powrót o dziwo nie był jakiś ciężki, mimo że na bieżni się nie oszczędzałem. Ogólnie trening udany, na bieżni zgodnie z założeniami było mocno, rozgrzewka i schłodzenie także zgodnie z planem. Jak wracałem naszła mnie myśl, że jeszcze rok temu, gdy już też trochę biegałem, nie zrobiłbym 5km rozgrzewki, porządnego treningu i 5km schłodzenia. Widać efekty ciężko przepracowanej zimy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz dziękuję. ;)